Każda z sesji dla par jest inna. Może i bywamy w tych samych miejscach co inni, może nawet powielamy pewne schematy, jednak to, co zawsze wyróżnia jedną sesję od drugiej to para, która ją tworzy i jej relacje. Wiadomo miłość unosi się w powietrzu, jednak nie każda miłość jest taka sama.
Jedna jest bardziej sensualna i eteryczna, inna czuła, ale powściągliwa w gestach, jeszcze inna pełna energii i fascynacji. Każda na swój sposób piękna.
Dzisiaj zapraszam Was do magicznego rozkwieconego ogrodu pełnego rododendronów, gdzie powstała sesja Agaty i Marcina. Bliskość, ulotność chwili i eteryczność dotyku to wlasnie motyw przewodni tych kadrów.
W takiej sesji bardzo ważna jest otwartość, zaufanie do fotografa i swobodne relacje z nim, a także oddanie się chwili i waszemu uczuciu. To ono pokieruje waszymi ruchami. Zadbaliśmy o spokój, ustronne miejsca sprzyjały rozluźnieniu, odpowiednio poranne godziny sprawiły, że park był wyjatkowo pusty, jako fotograf pozwoliłam sobie tylko na delikatne sugestie, by pokierować tą chwilą i nie burzyć atmosfery, reszta to czysta magia chwili, relacja pary i światło. Uwielbiam efekt jaki wspólnie stworzyliśmy, a jak Wam się podoba?
Wiosna to najbardziej wdzięczny czas na sesje w plenerze. Gdy cała natura budzi się do życia, rozkwitają pąki, trawa się zieleni, a słońca otula nas swoimi pierwszymi ciepłymi zachodami na zewnątrz tworzą się niesamowicie malownicze warunki do zdjęć. Kocham tą porę roku za jej żywiołowość, wyjątkowość i radość. Takie właśnie mogą być nasze wspólne wiosenne sesje. Niezależnie od tematu sesji chciałabym zabrać was na wiosenny spacer, by wspólnie pozachwycać się rozkwitem natury.
A gdzie mogłabym Was w tym czasie zabrać? Właściwie wszędzie, gdzie tylko natura maluje pięknie krajobrazy, począwszy od łąk, rozkwitających zagajników na obrzeżach miasta, gdzie cisza, spokój i tylko czuć w powietrzu wasze radości i miłość, przez budzące się do życia kolorowe parki czy sady. Niezależnie gdzie byśmy się w tym czasie wybrali wystarczy dobry humor, wygodne buty i ewentualnie koc. Na początek tych wiosennych sesji zabieram Was w pewien rozkwiecony tarniną zagajnik …
Fascynujące jest, jak wiele odcieni potrafi mieć miłość i jak się zmienia wraz z kolejnymi wiosnami na swoim koncie.
Już pisałam Wam o tym jak ekscytująca jest praca z parą, która ma za sobą niemały wspólny bagaż doświadczenia. Taka miłość jest zupełnie inna od tej narzeczeńskiej i daleka od tej między nowożeńcami. Miłość rocznicowa wzbogacona jest o to wszystko co przez te wspólne kolejne wiosny przeszła. Każde upadki, wzloty, rozkwity i przekwit, oraz owoce, które z niej powstają, i które również dostarczają niejednokrotnie piękne i trudne chwile uniesień, to wszystko czym tą miłość przez te wspólne lata się karmi i jak o nią się dba, procentuje w relacjach na kolejne lata.
Niesamowicie jest móc obserwować ją po 5, 10, 15 latach. Fascynująco jest doświadczać jej oblicze po 20,30 czy 40 latach. Odważnie i z szacunkiem należy podchodzić do tych z dłuższym stażem. To są królowe i królowie miłości. Taki staż nie utrzymuje się za darmo. To dar jakich w dzisiejszych czasach mało. Wzruszają mnie wiekowe, zmęczone i zapracowane życiem, ale dalej wplecione i spragnione siebie nawzajem ręce. Kocham zarówno te małe jak i te wielkie rocznice. Uwielbiam fotografować pary, ich emocje i gesty. Miłość, która z każdym rokiem dojrzewa wraz z parą…
Poznajcie Sylwię…
… nawiązałyśmy znajomość na Instagramie, natomiast jej męża Michała poznałam tuż przed sesją. Ich przepiękne wnętrze ma miejsce w sieci. Znajdziecie go na @jsdizajnPolecam zajrzeć na ich piękny profil, pełen pasji do urządzania wnętrz i wielu ciekawych inspiracji. Zakochacie się w ich poddaszu! Ja ogromnie liczę na ponowne spotkanie, może tym razem w pełnym, rodzinnym składzie, właśnie w ich przepięknych wnętrzach.
Sylwia i Michał to niesamowita para, uwaga! Z 15letnim doświadczeniem w małżeństwie! Tak, to była sesja na 15 rocznicę ślubu! Wow! Jak się zbiera takie liczby, będąc dalej tak pięknym i młodym! Skandal! Oczywiście żartuję i podziwiam. 😉
Ich miłosną historie poznałam na krótko przed sesja, i choć na początku oponowali, twierdząc, że zwłaszcza Michał, nie przepadają za zdjęciami i trzeba im w pełni mówić jak się ustawiać, to jednak szybko złapaliśmy odpowiednie flow do tego stopnia, że po pierwszych kadrach już rozumieliśmy się bez słów, a sesja wyszła nam obłędnie. Na tyle, że nie mogli się zdecydować tylko na kilka ujęć. Dzięki temu mają przepiękną pamiątkę na lata i to w cudnej oprawie.
Cudownie rozgrzewające herbatki również w tym pomogły . Znaleźliśmy nasz ulubiony górski klimat na Śląsku. A że i oni podzielali moją miłość do drewna, miejsce zagrało idealnie, stanowiąc piękne tło do tej sesji rocznicowej. Ciepłe ubranie w zimie na sesji to podstawa, ale kocyk lub większy szał to nie tylko piękny dodatek do stroju ale również fajne narzędzie do sesji. Tutaj liczyli się oni, ich radość z przebywania razem, romantyczna i żywa mimo tylu wspólnych lat miłość oraz fakt, że bezkarnie mogli się wzajemnie przytulać i rozgrzewać się nawzajem.
Lubię to! 😉 Miejsce do sesji musiało być wyjątkowe. To, które na początku omijałam z daleka, dzięki matce naturze i wspaniałym śnieżnym jej okolicznościom okazało się idealne! Czasem szukamy daleko, nie zauważając wyjątkowego miejsca, które mamy pod nosem. Swoją drogą zima to przepiękna pora roku na sesję. Zwłaszcza taka śnieżnobiała, ze śniegiem prawie po kolana i mrozem łaskoczącym po nosie. Na szczęście na sam dzień sesji mróz nam nieco odpuścił, dając nam swobodę działania, nawet na chwilę pojawiło się słonko, ale największą magię tworzyły cudownie oprószone śniegiem drzewa. Okazały się też świetnym sposobem na chwilę zabawy i rozluźnienia w kadrach. Przecież, jak w życiu, nie może być cały czas tak romantycznie. 😉
Udało nam się w niespełna 2h spacerze uzyskać ciekawą i urozmaiconą sesję, która będzie ich cieszyć na długie, długie lata. 🙂
Gdy spotkają się podobne serca dzieję się magia! To obrazy zawsze były najlepszą dla mnie formą komunikacji ze światem. Lubię być lustrem, w którym ludzie mogą się przejrzeć i odkryć siebie na nowo. Choć to sesja stylizowana, nie mogło na niej zabraknąć tego co kocham w fotografii najbardziej – prawdziwych emocji. Paulina i Wojciech to jedna z moich pierwszych zawodowo ślubnych par, które miałam okazję fotografować, to jak istny wehikuł czasu. W tym roku obchodzili swoją 6 rocznicę ślubu. Młodzi, piękni i dalej tak cudownie zakochani w sobie, tylko bogatsi o 6 lat małżeńskiego doświadczenia i rodzicielstwo. Gdy znów chcieli stanąć przed moim obiektywem, czułam, że robię coś ważnego. Dla rodziców, poza szczęściem ich dzieci, chyba nie ma nic cenniejszego, jak czas dla siebie nawzajem. A to trudne w dzisiejszym zapracowanym świecie. Sesja rocznicowa to genialny pomysł na wyjątkowy prezent dla drugiej połówki, oczywiście pod warunkiem, że obydwoje jesteście otwarci na takie doznania. Wtedy poczujecie się jak na niesamowicie emocjonalnej randce, która może być dobrym wstępem do odrodzenia lub podkreślenia więzi i uczuć między wami. Tutaj zadziała się magia, a wyjątkowość tej randki udzielała się wszystkim.
To, co wydarzyło się na tej sesji dzięki nim i dzięki przepięknej oprawie Iwony @lap_chwile__ wykracza poza moje najśmielsze wyobrażenie na temat takich sesji, których chciałabym tworzyć więcej. Nie było dymu, fajerwerków, opuszczonej szklarni w tle czy majestatu gór, ale i tak to, co razem stworzyliśmy, to istna rozkosz dla mojego fotograficznego serca. Kolejny raz przekonałam się jak istotny w mojej fotografii jest człowiek i jego historia, uczucia oraz moment, w którym staje on przed obiektywem. Oczywiście ta cudowna boho stylizacja oprawiła tą sesję , stawiając konieczną kropkę nad i, jednak nic tak cudownie tego dnia by nie zagrało, gdyby nie Oni i ich miłość. Ta sesja rocznicowa zdecydowanie zajmuje wyjątkowe miejsce w moim serduchu.
Aranżacja sesji – Iwona Curyło Miejsce sesji – Pustynia Błędowska