ZIMOWA SESJA W TATRACH
Zapraszam na pełną miłości, czułości i malowniczych krajobrazów fotograficzną podróż na Podhale. Gdzie powstała zimowa sesja narzeczeńska Karoliny i Szymona. Na miejsce sesji wybraliśmy malowniczy punkt widokowy przełęcz nad Łapszanką, skąd roztacza się osobliwy widok na panoramę Tatr.
Z Karoliną i Szymonem połączyła nas nie tylko miłość do gór, ale również do literatury, to właśnie ten temat sprawił, że się poznaliśmy. Polecam Wam ogromnie bookstagramowe konto Karoliny @truskawkowa.herbatka – znajdziecie tam wiele ciekawych i wciągających recencji „przyprawionych szczyptą codzienności”, ale również ciekawostek o fizjoterapii zwierząt.
NAJLEPSZE MIEJSCE NA SESJE O KAŻDEJ PORZE ROKU
Góry zachwycają swoją potęgą i pięknem przez cały rok, ale to właśnie zimą, gdy otula je biała cisza i skrzący się śnieg, nabierają wyjątkowego, bajkowego charakteru. Niezależnie od tego, czy ruszamy na szlak, zdobywamy górskie szczyty, czy po prostu chłoniemy panoramę z punktu widokowego – zawsze towarzyszy nam uczucie spokoju i zachwytu.
Dla nas, jako fotografów par i zakochanych, Tatry są nie tylko malowniczym tłem, ale też przestrzenią, w której emocje wybrzmiewają najpełniej. To tutaj najchętniej realizujemy sesje ślubne, zimowe sesje narzeczeńskie, a także sesje rodzinne czy ciążowe. Górskie pejzaże potrafią podkreślić czułość, autentyczność i piękno relacji w zupełnie wyjątkowy sposób.
Gdy spotykamy pary, które – tak jak my – kochają góry, miejsce sesji zdjęciowej wybiera się samo. Wystarczy ustalić odpowiedni szlak, pasmo i moment w ciągu dnia. I choć odwiedziliśmy już wiele górskich rejonów, to właśnie Tatry – zarówno po polskiej, jak i słowackiej stronie – skradły nasze serca najmocniej. Zrealizowaliśmy tu wiele plenerów o każdej porze roku, które na zawsze zapisały się w naszej pamięci.
Jednym z nich była sesja poślubna Martyny i Przemka nad Popradzkim Stawem – znajdziecie ją tutaj [link]. To opowieść o miłości, świetle i górskim wietrze, który mieszał się z emocjami. Pod tym linkiem czekają też inspiracje i praktyczne wskazówki, jak przygotować się do sesji ślubnej w Tatrach – zarówno zimą, jak i w innych porach roku.
Zimowe sesje zdjęciowe w górach mają swój urok – śnieg tłumi dźwięki, powietrze jest krystalicznie czyste, a uczucia nabierają ciepła, nawet przy minusowej temperaturze. Uwielbiamy zabierać nasze pary na takie foto-randki – z termosami pełnymi herbaty, śmiechem na szlaku i kadrami, które pachną świerkami i świeżym śniegiem.
Wspólna pasja do gór buduje między nami a naszymi parami wyjątkową nić porozumienia. Sprawia, że sesja staje się nie tylko zdjęciami, ale też wspomnieniem – przygodą, do której chce się wracać.
JAK ODNALEŹĆ LUZ PRZED OBIEKTYWEM?
Na koniec opowiem Wam o ty co jest zawsze najtrudniejsze przed obiektywem. Najtrudniej zachować luz i naturalność. Moje drogie pary, to zupełnie normalne i dość powszechne, że czujecie stres przed sesją z fotografem. Na pewno martwicie się o to czy będziecie umieli pozować, co macie ze sobą robić w ogóle na takiej sesji, (bo ile można się całować), że brak wam doświadczenia i czy w ogóle nadajecie się wizerunkowo do zdjęć… myśli ogrom, niepotrzebnie. TO JA SIĘ TU STRESUJĘ ZAWSZE NAJBARDZIEJ W SERCU, bo to ode mnie zależy efekt końcowy.
Skupmy się na Waszej relacji i emocjach … Początek sesji to nieśmiałe uśmiechy i pełne ciepła przytulenia. Romantyczne spojrzenia, czułe gesty, i mój ulubiony – śmiech – to elementy, które uczyniły tę sesję niezwykłą. Dzięki temu, że naturalnie rozbudzamy emocje w zgodzie z Waszą naturą, każde zdjęcie staje się kartą w albumie miłości. Potem nastaje luźna, przyjacielska zabawa, to moment, który sprawia, że para zapomina o obiektywie. Rozmowy, śmiech, i spontaniczność dodają sesji energii i naturalności. Takie żywe w emocje sesje to nie tylko fotografowanie, ale prawdziwe przeżywanie z Wami tych chwil, które głęboko zapisuje w sercu…
Dobry fotograf sprawi, że sesja będzie dla Was przyjemnością. Mam nadzieję, że ja mogę się zaliczać do tego grona ! Dla mnie liczy się naturalność i wasze relacje. Jeśli od razu nie wyczuję, że macie w sobie ten naturalny luz przed obiektywem, możecie być spokojni, bo Was ROZRUSZAM. Tutaj możecie zobaczyć jak dosłownie wprawiłam w ruch Karolinę i Szymona.
I to cała tajemnica naszych wspólnych sesji. Ja stawiam na ruch! Oczywiście nie cały czas, chwila na oddech, zamknięcie oczu lub czułe spojrzenie, wtulenie się w partnera – to też musi być. Jednak wolę, gdy coś robimy, ja podpowiadam, wy działacie i ja łapię to, co najpiękniejsze pomiędzy najdziwniejszymi czynnościami. Nie wyobrażam sobie Was ustawiać „prawa ręka na lewym biodrze” , wolę gdy szepczecie sobie do ucha, głaszczecie, bawicie się włosami, spacerujecie, bujacie się w tańcu, lub biegacie, skaczecie, łaskoczecie się, wpadacie w szał całusów po całej buzi i szyi, czy rzucacie się na siebie lub w zaspę śniegu. Brzmi zabawnie? I o to chodzi ! By rozbudzić w Was emocje, by sesja nie była sztampowym spotkaniem, a zabawą.
Czuję, że pierwsza myśl u introwertyków jest taka, że to nie dla mnie. I dobrze! Każdy jest inny, każda sesja jest inna. Liczy się naturalność, szczerość relacji i zaufanie do fotografa. To fundament pięknych zdjęć. Razem możemy to wszystko zbudować, a potem wspólnie cieszyć się z pięknych efektów sesji.